Adwent i Boże Narodzenie w poezji S. Julii Stanisławy Bakalarz OP
|
... żeby tak stanąć znowu, jak dziecko przy Szopce -
oczy otworzyć szeroko,
by przeniknęły i barwy i światło i śpiew Aniołów
głęboko, głęboko -
... żeby tak móc się zadziwić -
nie słowem lecz całą osobą, jak dziecko,
gdy widzi po raz pierwszy.
... żeby tak móc zawołać
zdziwieniem, które nie czeka odpowiedzi -
lecz tylko pragnie położyć rozpaloną głowę
na sercu tej prawdy: Bóg stał się człowiekiem
... żeby tak móc się otworzyć, by On nas przemienił
i uczynił na nowo synami Boga
Okruszyna, XII(1995)3, s.1
Powstaje Jutrzenka
gwieździstą kokardą nadziei
przepasać
spowite granatem niebo
Idzie Panienka
zgrudniałą ścieżkę
ogrzewa
przez zaspy brodzi
Światłem Brzemienna
przez mrok przechodzi
uważnie
by nie oślepić
jeszcze nie pora
Nadzieją Promienna
ścieżki prostuje
łagodzi
pagórki znosi
Obchodzi Roratnia
by wszystkich
każdego do Betlejem zaprosić
Okruszyna, XII(1996)15, s.5
Otwórz oczy i zobacz
znów
Bóg się rodzi
Małym bezbronnym
Człowiekiem
Znów rodzą się
Bracia Boga
Bracia Jezusa
Mali bezbronni
chcą się narodzić
by spocząć na dłoniach matki i ojca
jak na pachnącym sianie miłości
Czy będziesz Maryją
Która rąbkiem najczystszej miłości osłoni MIŁOŚĆ
Czy będziesz Józefem
On nie porzuci, choć sam się musi natrudzić
i nic nie znajdzie nad szopę
Obroń Jezusa, bo znów okrutny Herod pozwolił się
uwieść podszeptom lęku chcąc ustrzec władzę
Pomóż im się narodzić
Okruszyna, XII(1996)15, s.1
Polska kolęda
Gdy gwiazdy północ nieba
wskazywać już będą -
rozdzwoni się ziemia
prastarą kolędą.
Księżyc stanie za oknem
każdej chaty, wszędzie.
Dziś w kolorach tęczy
Idzie po kolędzie.
Śnieg posypie się z nieba,
opatuli grzędy,
by mogły zasypiać
W takt cichej kolędy.
A zając wraz z lisem
w jamie dziś spać będzie;
Kuropatwa przyjdzie
do nich po kolędzie
Nawet krowy inaczej
odprawią obrzędy:
po ludzku przemówią,
gdy zabrzmią kolędy.
Kiedy w każdym domu
przy Szopce zasiądą;
ileż możesz zmienić -
Ty polska kolędo!
Okruszyna, I(1997)16, s.15
Znaleźli nareszcie schronienie
Wół rogiem podpiera strop dachu
Osioł wymiata ogonem żłób
zgarnia nosem księżycowe siano
Jeszcze chwila wahania
Jeszcze chwila strach
Czy nie odmówią znów tutaj posłania
Wiatr gościnnie skrzypnął i drzwi sam
rozpostarł
Przygarnął ich ręką i weszli do środka
Na ten widok wół przyklęknął
na kolano tak zwinnie
jakby przestał być wołem
Osioł chuchnął jeszcze w pośpiechu
by ogrzać posłanie i ukląkł
maleńki w ciemnym kącie Stajenki
Usiadła Maryja na słomie
A zatroskany Józef koło Niej
Wiatr po drabinie cieni
na dach wszedł w uciesze
I spiesznie zatyka swym płaszczem
Wielkie dziury w strzesze
Cicho ciszy wiatr sam siebie
Tam Dzieciątko już płacze
Śpiesznie gwiazdy tkają
Złocisty serdaczek
Księżycową nitką srebrzą się pieluszki
Noce uśmiech kładą jak miękkie poduszki
Okruszyna, I(1997)16, s.15
Przejdź przez próg
Betlejemskiej Szopy
i zbliż się w uniżeniu
Maryja z Józefem
- otwórz oczy wiary
i patrz patrz patrz
i słuchaj śpiewu Aniołów
Chwała na wysokości Bogu
a na ziemi pokój ludziom dobrej woli
i zajrzyj do Żłobu
DZIECIĘ
i wyszeptaj w zdumieniu
BÓG STAŁ SIĘ CZŁOWIEKIEM
i przyjmij tę MIŁOŚĆ
i przenieś ją w nowe Tysiąclecie
Okruszyna, 12(1999)51, s. 1