Póki życia mego Panu śpiewać chce ...

4 lutego nasza parafia z bólem pożegnała organistę, ś.p. Kazimierza Mroza, który w święto Matki Bożej Gromnicznej przeszedł granicę wieczności.

Na uroczystości żałobnej zgromadziły się nieprzebrane rzesze ludzi, nie tylko mieszkańców Gosprzydowej, ale i okolicznych miejscowości, którzy w ten sposób chcieli oddać hołd ś.p. Kazimierzowi. Po modlitwie różańcowej prowadzonej przez młodzież z Grupy Apostolskiej uroczystą mszę św. sprawowali kapłani: ks. proboszcz Krzysztof Klimczak, ks. senior Edward Szczurek, rodacy: ks. Edward Włodarczyk, o. Roman Bakalarz OP, ks. Piotr Pasek, wikary z Gnojnika ks. Piotr Barczyk oraz proboszcz z tarnowskiej katedry ks. prałat Stanisław Salaterski.

W homilii ks. Proboszcz przypomniał postać ś.p. Kazimierza Mroza - organisty, Jego oddaną służbę dla parafii oraz wyraził wdzięczność Bogu za dar tego człowieka o wielkim sercu, pełnym miłości dla Boga i bliźnich. Na zakończenie mszy św. o. Roman Bakalarz - kolega szkolny zmarłego Kazimierza, przywołał obrazy z lat dziecięcych i młodzieńczych. Wspominał o wspólnych latach szkolnych, o systematycznej służbie ministranckiej o odpowiedzialności i pełnemu zawierzeniu Bogu na każdym etapie życia.

Kondukt żałobny na cmentarz poprowadził ks. senior Edward Szczurek- długoletni proboszcz w naszej parafii. Przed złożeniem do grobu, sołtys wsi Kazimierz Serafin przypomniał szczegółowo działalność i podziękował za zaangażowanie i pracę dla dobra wspólnoty parafialnej.


"Póki życia mego, Panu śpiewać chcę,
grać memu Bogu, póki życia starczy mi"

Kazimierz Mróz funkcję organisty w gosprzydowskim kościele objął bezpośrednio po śmierci swojego poprzednika Józefa Lisa w marcu 1993 roku. Bardzo poważnie traktował swoje obowiązki. Grą na organach służył podczas codziennych nabożeństw, świąt i uroczystości, prymicji, odpustów, ślubów, chrztów, pogrzebów. Ze swoistą pieczołowitością dbał o śpiew kościelny. Ubogacał repertuar pieśni, prowadził chór parafialny, organizował próby scholi dziecięcej. Niejednokrotnie, z podziwem i dumą stwierdzał, jak wiele pieśni maryjnych czy kolęd znają parafianie.

Z wielką radością angażował się w przygotowanie śpiewów na odpusty parafialne, prymicje, jubileusze kapłańskie. W okresie Wielkiego Postu prowadził niedzielne nabożeństwo Drogi Krzyżowej. Zawsze służył grą na nabożeństwach w kaplicy Matki Bożej Wspomożenia Wiernych na Rotowskim, swoim rodzinnym przysiółku.

Nawet w ostatnich miesiącach życia, gdy choroba postępowała w szybkim tempie - On, jak tylko siły pozwalały, przychodził do kościoła, aby służyć parafii i wielbić Boga grą na organach i śpiewem. I w tej roli zapamiętamy Go na zawsze. Bo gra na organach była pasją Jego życia, a służba w kościele stanowiła najważniejszą cząstkę Jego aktywności.

Przez wiele lat był członkiem Rady Parafialnej. Angażował się w prace remontowe przy kościele. Cieszył się bardzo, gdy w 2004 roku udało się wykonać generalny remont organów.

Przez dwie kadencje pełnił funkcję radnego Rady Gminy. I z tej roli wywiązywał się najlepiej jak potrafił. Jako radny, zarazem przewodniczący komisji rewizyjnej, miał na względzie dobro nie tylko swojej wioski ale i całej gminy. Był twórcą i kierownikiem zespołu folklorystycznego "Gosprzydowianie", a także prezesem Ludowego Klubu Sportowego.

W pamięci parafian zapisał się jako dobry człowiek, życzliwy, pełen pokory i szacunku dla wszystkich, gotów do pomocy i wszelkiego działania dla dobra wspólnoty.