Misje Święte w naszej parafii - 03.09.2011 - 09.09.2011

"Czy Bóg jest dla mnie najważniejszą miłością?"


W dniach od 3 do 9 września przeżywaliśmy w parafii Misje Święte. Prowadził je ks. Zygmunt Tokarz ze zgromadzenia Misjonarzy Saletynów. W sobotę - 3 września - ks. Proboszcz przekazał władzę pełnienia posługi duszpasterskiej w parafii. Symbolem tego było nałożenie stuły na ramiona Ojca Misjonarza, który z wielką odpowiedzialnością i zaangażowaniem odpowiedział na postawione przed Nim zadanie. W modlitwę włączył żywych i umarłych. Tych, którzy są blisko Boga i tych, którzy pogubili się na ścieżkach życia i odeszli od kościoła. Tych zagubionych polecał szczególnym modlitwom. Swoim nauczaniem objął wszystkich - dzieci, młodzież, dorosłych. Wyraźnie i jasno wskazywał drogę do zbawienia - bo to cel najważniejszy każdego istnienia ludzkiego. Czymże byłoby życie, gdyby kończyło się razem ze śmiercią. Czym jest "chwila" - trwająca nawet kilkadziesiąt lat - wobec wieczności, do której każdy z nas został powołany?

Ks. Misjonarz pokazywał, jak bardzo współczesny świat oddalił się od Boga. Jak mocno człowiek zaufał swoim możliwościom i jak bardzo chce zająć miejsce Boga. Człowiek chce decydować o życiu i śmierci - i to prawo zapisuje w kodeksach. Odpowiedzi na pytanie o przyszłość poszukuje w gwiazdach i horoskopach. Szuka coraz to nowych rozrywek. Bez zastanowienia się nad konsekwencjami podejmuje wygodne dla siebie decyzje. Akceptuje życie bez Boga, milczy, gdy łamane są podstawowe zasady moralne. Czasem z wygody, czasem z braku odwagi, często, aby usprawiedliwić swoje postępowanie. A potem dziwi się, skąd na świecie tyle zła, skąd tyle krzywdy i cierpienia. I zadaje pytanie: "dlaczego Bóg na to pozwala?"

Ojciec Misjonarz do służby apostolskiej podczas Misji Świętych zaangażował młodzież z Grupy Apostolskiej i Liturgicznej Służby Ołtarza oraz Dziewczęcej Służby Maryjnej. Szczególnie podczas apeli maryjnych i nauk stanowych dla młodzieży, w sposób obrazowy tłumaczył postawy chrześcijan i zadawał pytania - gdzie jesteś ty? Jakie miejsce w kościele zajmujesz? Gdy gasły kolejne świece obrazujące Dekalog, starał się pokazać, jak każdy grzech wprowadza człowieka w ciemność i jak ta ciemność i zagubienie potęgują się, gdy brak jest nawrócenia.

Nawoływał do poprawy, przebaczenia i wynagrodzenia krzywd, do pojednania. Nie było to jednak jednostronne wołanie - wy się nawróćcie, wyciągnijcie rękę do zgody. Dla wielu, ważnym znakiem był przykład księdza proboszcza, który leżąc krzyżem na posadzce kościoła, przepraszał Boga za grzechy swoje i swoich parafian. A potem podchodził do ławek, podając dłoń na znak pokoju i pojednania. I nabożeństwo przebłagalne za znieważenie Krzyża. I modlitwa przy grobach na cmentarzu. Zmarli proszą o modlitwę, bo sami już nie są w stanie sobie pomóc. I wołają - "dopóki żyjesz masz jeszcze czas. Twoje czyny będą za tobą świadczyć". Przez ostatnie 10 lat od Misji Świętych w 2001 r. do wieczności odeszło ponad 100 osób w różnym wieku. Usłyszeliśmy ich imiona podczas Mszy św. za zmarłych. Wszyscy nam dobrze znani - rodzice, małżonkowie, dzieci, krewni, sąsiedzi, znajomi. Wśród nich Matka Julia Bakalarz OP i ks. Edward Włodarczyk. Oni są wielkim napomnieniem. Nikt z nas nie może powiedzieć: "mam czas, to nie dla mnie - niech się nawracają inni, starsi, chorzy. Przede mną przecież całe życie". Jezus mówi: "czuwajcie, i bądźcie gotowi, bo w chwili, w której się nie spodziewacie, Pan Wasz przyjdzie". Ta prawda dotyczy nas wszystkich. Wielu rzeczy nie jesteśmy pewni, ale jedna jest oczywista: każdy z nas przejdzie bramę śmierci. Jezus przyjdzie, a więc życie tutaj jest czymś przejściowym. Wobec tego nie możesz go zmarnować, musisz nadać mu jak największą wartość.

Dzień spowiedzi świętej pokazał, jak wielu postanowiło szczerze zaufać Chrystusowi i przyjść do źródła Bożej Miłości i Miłosierdzia. Przy konfesjonałach ustawiały się długie kolejki. Po spowiedzi, ludzie zatopieni w modlitwie dziękowali za dar oczyszczenia z grzechów.

Na Mszę św. dla rodzin przybyło wiele małżeństw. Z różnym stażem. Wszyscy w skupieniu wypowiadali słowa: "dziękuję ci za ." i "przepraszam za ."

Wzruszenie towarzyszyło małżonkom stojący w długim szpalerze na środku kościoła i odnawiającym słowa przysięgi sakramentalnej: "(.) i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską (.)". Niejednemu łzy spłynęły po twarzy, gdy dzieci klękały przed rodzicami, całując z szacunkiem spracowane ręce, dziękując za życie i wychowanie i prosząc o błogosławieństwo na początku trzeciego tysiąclecia.


Wielką troską proboszcza i parafian jest brak powołań do służby Bogu. Ostatnie prymicje miały miejsce w 2000 roku. Na Mszę św. dziękczynną za sakrament kapłaństwa i Eucharystii oraz błagalną w intencji o nowe powołania do stanu duchownego zostali zaproszeni kapłani - rodacy. Przy ołtarzu stanął najstarszy z siedmiu żyjących kapłanów - rodaków - Ojciec Józef Bakalarz OP, jego młodszy brat Jerzy oraz najmłodszy gosprzydowski kapłan - ks. Piotr Pasek. Oni również przypomnieli dzień swoich święceń kapłańskich i odnowili przyrzeczenia kapłańskie. Ojciec Misjonarz powierzył rodzinom sprawę modlitwy o nowe powołania do służby Bogu. Przypomniał, że w rodzinie rozwija się powołanie. I że rodziny są odpowiedzialne za świętość kapłanów. Każdy kapłan potrzebuje duchowego wsparcia. Niech więc nie zabraknie w naszych rodzinach szczerej modlitwy za naszych kapłanów - rodaków i kapłanów pracujących w parafii - żyjących i tych, którzy odeszli po wieczną nagrodę.

W ostatni dzień Misji, po Mszy św. wieczornej, z kościoła został wyniesiony krzyż misyjny. Wędrował w procesji wokół kościoła, niesiony na ramionach ojców, matek, młodzieży męskiej i żeńskiej i w końcu został ustawiony przy wejściu głównym do kościoła. Jest znakiem przypominającym czas odnowy duchowej parafii. W naszych rękach pozostały małe krzyże misyjne poświęcone na godzinę śmierci, a w sercach rozbudzona na nowo wiara, nadzieja i miłość i mocne postanowienie dobrego, zgodnego z Bożą wolą życia.