Święto Matki Bożej Różańcowej - 07.10.2012

Październik to miesiąc poświęcony Matce Bożej. We wszystkich parafiach codziennie jest odmawiany różaniec. To modlitwa prosta, jednocząca wiernych wokół Matki Chrystusa. Znana była już w XII wieku, w Polsce została rozpowszechniona przez dominikanów.

7 października rozpoczął się tygodniowy odpust ku czci Matki Bożej Różańcowej w Bochni. W tym dniu również w Tymowej odbywał się odpust. Jak w inne lata wielu gosprzydowskich parafian udało się do sąsiedniej parafii, aby w sposób szczególny uczcić Matkę Bożą Różańcową.

Mszę św. odpustową sprawował ks. prof. Michał Bednarz, biblista, nauczyciel akademicki, przewodnik grup pielgrzymkowych po Ziemi Świętej. W homilii ks. profesor mówił o Matce Bożej, która uczy miłości i pokory, która pokazuje jak przeżywać cierpienie i jak okazywać wdzięczność.

Maryja z pokorą i wdzięcznością przyjęła wolę Boża. Czuła się wyróżniona przez Boga - ona mieszkanka miasteczka Nazaret położonego w pogardzanej Galilei - została wybrana na Matkę Syna Bożego. Z wdzięcznością udała się do Ain Karim, do krewnej swojej Elżbiety, aby jej usłużyć. Tu po powitaniu Elżbiety "A skądże mi to, że Matka Pana mojego przychodzi do mnie" wypowiedziała najpiękniejszy hymn uwielbienia i wdzięczności Bogu "Magnificat".

Całe życie Maryi wypełnione było cierpieniem. Od chwili, gdy z pokorą przyjęła wolę Bożą i zgodziła się zostać Matką Syna Bożego - Zbawiciela świata, doznawała cierpienia z powodu niezrozumienia i odrzucenia. Wędrując ścieżkami w Betlejem nie znalazła miejsca w żadnym domu, w żadnym ludzkim sercu - schronienia dla siebie i Dziecięcia szukała w ubogiej grocie. Niedługo potem musiała uciekać z małym Jezusem do Egiptu, aby uniknąć katowskiego miecza Heroda. Później w Nazaret ciągle przeżywała lęk o swojego Syna, bo Jezus wśród swoich nie znalazł zrozumienia i akceptacji. Jednak największe cierpienie wypełniło serce Matki, gdy przeżywała straszliwą śmierć Syna na krzyżu.

Krzyż cierpienia, jakim było naznaczone życie Świętej Rodziny Maryja znosiła w pokorze i cichości serca. Ona jest wzorem jak przeżywać cierpienie, odrzucenie i ból. Maryja jak nikt inny zrozumie troski człowieka, jak nikt inny potrafi wysłuchać i pomóc.

Nawiązując do tych cnót Maryi Matki Jezusa, kaznodzieja wskazał na współczesny świat, w którym liczy się siła, posiadanie, "układy". Czujemy się bogami, gdy mamy zdrowie, władzę, wpływy, gdy inni się nas boją, gdy możemy według własnego planu sterować swoim życiem i rozkazywać innym. Dopiero gdy przychodzi chwila trwogi, cierpienie, następuje zwrot, stajemy się pokorni, odszukujemy drogę do kościoła. Często jest to jednak chwilowy powrót do Boga. Gdy wszystko wraca do normy, szybko zapominamy o naszej pokornej modlitwie. Zapominamy też o wdzięczności za otrzymane łaski.


Wdzięczność to cecha zagubiona przez współczesny świat. Wdzięczność jawi się nam jako cecha słabych. Nie umiemy być wdzięczni, choć ustawicznie doznajemy dobra od innych - od rodziców, od sąsiadów, od współpracowników. Tak trudno jest nam wypowiadać proste słowo "dziękuję". A jest ono tak ważne i tak wiele znaczy.

Najbardziej czytelnym dowodem niewdzięczności człowieka jest sposób traktowania rodziców. Ludzi najbliższych, którzy dali nam wszystko - życie, opiekę, wykształcenie. I póki są pomocni, znajdują się kręgu naszego zainteresowania. Jednak, gdy przychodzi starość, gdy trzeba zapewnić opiekę, szybko znajdujemy wytłumaczenie dla naszych decyzji o umieszczeniu w szpitalu czy w domu spokojnej starości - "bo tam będzie im lepiej".

Ks. Prof. zakończył homilię wezwaniem: "Maryjo, Matko pięknej miłości, naucz nas miłości, pokory i wdzięczności."

Ze względu na niesprzyjającą pogodę nie odbyła się procesja wokół kościoła, choć pięknie przygotowane były ołtarze - przedstawiające kolejne stacje tajemnic chwalebnych różańca świętego. Modlitwa różańcowa została odmówiona w kościele.