Uroczystość Wszystkich Świętych - 01.11.2012

"Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni,
Nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności" (Mdr 3)

Początek listopada niesie z sobą chwile zadumy, refleksji nad życiem, przemijaniem. Pojawiają się pytania o cel, sens życia. Znika na krótko codzienny pośpiech, gonitwa za zaspokajaniem coraz to większych potrzeb doczesnych. I jakby ciaśniej w te dni w kościele i spokojniej, mimo tłumów, na cmentarzach. Ludzie pochylają się nad grobami bliskich, aby przywołać pamięć, wyszeptać słowa miłości, wdzięczności, żałosnej skargi, zapalić znicze, odmówić modlitwę.

W dzień Wszystkich Świętych w kościołach słyszymy o powołaniu do świętości, do życia wiecznego, do zbawienia. Pojęcia odległe, często w ludzkim rozumieniu, dotyczące wąskiej grupy "wybranych". A jednak Boży plan zakłada świętość i wieczność dla każdego człowieka. Życie na ziemi jest czasem zasługiwania na "zmartwychwstanie życia" lub "zmartwychwstanie potępienia". Człowiek obdarzony wolną wolą, dokonuje wyborów między dobrem i złem, nierzadko też "pomaga" w dokonywaniu wyborów innym ludziom. I ten kapitał, zgromadzony w czasie ziemskiego życia, staje wraz z nim przed Bogiem Ojcem, w momencie przejścia progu śmierci. W tej chwili zostaje zamknięta Księga Życia, do której nie zostanie dopisane ani jedno zdanie i ani jedno nie zostanie zapomniane.

1 listopada licznie uczestniczyliśmy we wspólnej modlitwie za naszych drogich Zmarłych. Po żałobnych nieszporach, z kościoła wyruszyła procesja na cmentarz. Nabożeństwo prowadził ks. Krzysztof Klimczak. Przy kolejnych stacjach słyszeliśmy imiona tych, którzy nas poprzedzili w drodze do wieczności. Pielgrzymując między grobami odmawialiśmy modlitwę różańcową. Do późnych godzin wieczornych przychodzili tu ludzie, a kontur cmentarza, wyraźnie jaśniał blaskiem zniczy na tle ogarniętej mrokiem wioski.