Uroczystości pogrzebowe O. Józefa Bakalarza OP - 20.06.2013

18 czerwca 2013 r. żałosny dźwięk dzwonu ogłosił śmierć Ojca Józefa Bakalarza. Wiadomość lotem błyskawicy obiegła wioskę. Ludzie z niedowierzaniem przekazywali sobie smutną wieść. Przecież niespełna miesiąc temu modlił się u stóp Gosprzydowskiej Pani, dziękując Bogu za dar peregrynacji.

Ojciec Józef zmarł 17 czerwca ok. godz. 23, na godzinę przed ustaniem kadencji przeora O. Romana. W klasztorze w Borku Starym trwały przygotowania do wyborów nowego przełożonego. To właśnie O. Józef miał organizować i przeprowadzić wybory. Inne jednak były Boże plany.

20 czerwca 2013 r. na godzinę przed południem z parkingu przy kościele wyruszył autokar z pielgrzymami na pogrzeb Rodaka. W modlitewnym skupieniu, odmawiając różaniec za Zmarłego, liczna grupa parafian polecała Bożemu Miłosierdziu duszę ś.p. O. Józefa.


W Borku Starym czekali już kapłani rodacy - ks. Michał i Paweł Machał, ks. Marek Prus, ks. Piotr Pasek. Bracia O. Józefa - O. Jerzy i O. Roman Bakalarze witali przybywających na uroczystość pogrzebową pielgrzymów. Kościół zaczął się wypełniać wiernymi. Wielu, przyklękając przy trumnie oddawało hołd Zmarłemu. Trwając w zadumie ludzie szeptali słowa modlitwy. Żalem przepełnione serca zadawały pytanie: dlaczego tak wcześnie, tak nieoczekiwanie Pan Go powołał do siebie? Przed oczami stawała pogodna postać kapłana i przyjaciela. O godz. 14.00 O. Jerzy Bakalarz poprowadził modlitwę różańcową za zmarłego brata, a bezpośrednio potem odmówiono wspólnie Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wokół ołtarza ciągle przybywało kapłanów. Ministranci dostawiali kolejne krzesła.

O 15.00 rozpoczęła się Msza św. 130 kapłanów diecezjalnych i zakonnych pod przewodnictwem ks. bpa Kazimierza Górnego w Najświętszej Ofierze polecało Bogu ś. p. O. Józefa Bakalarza. We Mszy św. uczestniczyło dwóch biskupów, trzech infułatów, kilkadziesiąt sióstr zakonnych, licznie zgromadzona rodzina i tłumy wiernych. Wśród nich delegacje z całej Polski - z miejsc, które swoim śladem naznaczył Zmarły Ojciec Józef.

Na początku Mszy św. Ojciec Prowincjał Krzysztof Popławski przypomniał postać O. Józefa. Wspominał początki formacji duchowej i opinię ówczesnego gosprzydowskiego proboszcza ks. Stanisława Kłóska, który tak wyraził swoją akceptację dla decyzji młodzieńca: "Swoją gorliwość zawdzięcza głównie swoim rodzicom. Najprzykładniejsi małżonkowie w parafii. Nie mogli się doczekać potomstwa. Kilkoro dzieci zmarło zaraz po urodzeniu. Józef był dzieckiem uproszonym u Matki Bożej, do której z wielką wiarą udali się w tej sprawie".


Homilię wygłosił O. dr Jan Śliwa. Słowa Jezusa "W domu Ojca mego jest mieszkań wiele." , są dla nas pociechą i umocnieniem. Kaznodzieja przypomniał życiorys kapłański O. Józefa, jego wierną służbę duszpasterską w Warszawie, Hermanicach, Rzeszowie, Borku Starym, Małym Cichym i w wielu innych miejscach, dokąd posłany głosił kazania, prowadził misje, rekolekcje, udzielał sakramentów św. Dziś, kiedy ze smutkiem myślimy o odejściu O. Józefa, trzeba, abyśmy umieli wsłuchiwać się w słowa, Pana i abyśmy usłyszeli i potrafili ogarnąć ułomnym ludzkim umysłem krzepiące wezwanie: "Wezwałem Cię po imieniu, ty jesteś mój ".

Po zakończeniu Mszy św. nastąpiło pożegnanie O. Józefa. Biskup pomocniczy archidiecezji przemyskiej Stanisław Jamrozek dziękował za dar życia O. Józefa, za Jego wierną służbę dla kościoła przemyskiego.

W imieniu rodaków głos zabrał ks. Michał Machał. Zwracając się do brata w kapłaństwie, do przyjaciela, dziękował za przykład kapłańskiego życia. Za wierność korzeniom, za wytrwałą obecność podczas ważnych wydarzeń w rodzinnej parafii. Ks. Michał wspominał niedawną uroczystość zakończenia peregrynacji obrazu Matki Bożej Gosprzydowskiej. Nie zabrakło na niej rodaków dominikanów. "Stojąc na wzgórzu obok plebanii zastanawiająco długo obserwowałeś okolicę. Jakbyś chciał się napatrzeć na piękno krajobrazu, który tak ukochałeś (...)". (pełny tekst pożegnania)


Ojciec Roman Bakalarz, rodzony brat Józefa, w imieniu swoim i swojego brata Ojca Jerzego, powiedział: "Odszedłeś tak szybko, że nie było czasu, aby się pożegnać. Nie było czasu aby Ci podziękować, aby Cię przeprosić. Odszedłeś tak cicho, jak ciche było Twoje życie. Dziękuję za dobre rady, za przykład życia. I za Twoją cichą pracę. Tak niezauważalną, jak Twoje odejście."

Ojciec Roman podziękował wszystkim uczestnikom pogrzebu za towarzyszenie O. Józefowi w ostatniej ziemskiej drodze. Ze słowami wdzięczności zwrócił się do biskupów, infułatów, prałatów, proboszczy, wikariuszy, sióstr zakonnych, przedstawicieli władz. Dziękował koleżankom i kolegom z liceum, z którymi O. Józef w minionym tygodniu obchodził 45 - lecie matury. Szczególnie ciepłe słowa skierował do gosprzydowskich parafian z ks. Krzysztofem Klimczakiem, siostry Diany OP oraz do księży rodaków. Słowa wdzięczności wyraził licznie przybyłej z różnych stron Polski rodzinie. Złożył je na ręce seniora rodu - stryja Józefa z Bolesławca. Z wielkim uznaniem i wdzięcznością mówił o obecności delegacji z parafii i miejsc, w których pracował O. Józef - z Gdańska, Warszawy, Hermanic, Borku Starego i z okolicznych wiosek.


Po pożegnaniach nastąpiło odprowadzenie Zmarłego na cmentarz. Kondukt żałobny rozciągnął się na całej trasie prowadzącej z kościoła do cmentarza. Po odprawieniu obrzędów pogrzebowych na cmentarzu, przedstawiciele parafii św. Józefa w Małym Cichym k. Zakopanego, nad grobem O. Józefa dziękowali Bogu za dar świętego kapłana. Przy akompaniamencie góralskiej kapeli, przyjaciel Zmarłego wypowiadał słowa: "Dostojni biskupi, kapłani, siostry zakonne, wszyscy tu obecni. Pochylone nasze głowy nad trumną z ciałem O. Józefa Bakalarza. Pochyla się dużo głów, dużo serc i umysłów, bo wiele słuchało nauki Chrystusowej głoszonej przez Zmarłego. Głosił w wielu miejscach, a szczególnie na Podhalu, na Wiktorówkach, w parafii św. Józefa w Małym Cichym.

Nasza delegacja przyjeżdża do naszego przyjaciela, z sercem przepełnionym niebylejakim bólem. Zadaje pytanie - czemu odszedłeś? Dwa tygodnie temu byłeś z nami, cieszyłeś się z historycznego święta - pierwszych prymicji w naszej parafii - Ojca Pawła - dominikanina. 3 czerwca o godz. 8.05 uściskaliśmy sobie ręce, pobili w ramiona, przyrzekając rychłe spotkanie w sanktuarium w Borku Starym.

I przyszło zawołanie od O. Józefa, rychło, w dwa tygodnie. Więc przybywamy, drogi Kapłanie, drogi Ojcze Józefie. Przybywamy, aby u Twojej mogiły złożyć naszą przyjaźń, wdzięczność, zapewnienie o naszej modlitwie."


Długo jeszcze trwało pożegnanie z O. Józefem. Ludzie podchodzili do trumny, stawali w zadumie nad grobem, składali kwiaty. Góralska kapela towarzyszyła żałosnymi tonami.

Po zakończeniu uroczystości pogrzebowych pielgrzymi zostali zaproszeni na wspólny posiłek.


Galeria fotografii I

Galeria fotografii II


Galeria fotografii III
Foto: Jerzy Konkol