Rekolekcje wielkopostne 11-14.03.2018

Do poprowadzenia wielkopostnych rekolekcji w naszej parafii ks. Proboszcz zaprosił o. Piotra Podrazę CSsR, przełożonego Domu Prowincjonalnego Ojców Redemptorystów w Warszawie. Aby przygotować się do dobrego przeżycia Świąt Wielkanocnych, w kolejnych dniach systematycznie uczestniczyliśmy w ćwiczeniach duchowych. O. rekolekcjonista głosił nauki, przygotowywał do spowiedzi św. Prosił o modlitwę w intencji całej wspólnoty, zachęcał do skorzystania z tego świętego czasu, do oderwania się od doczesności i zadbania o duszę nieśmiertelną. W kolejnych naukach mówił o Bożej miłości i odpowiedzi człowieka na tę miłość, przedstawiał dary Ducha św. i zadania z nich wypływające, wyjaśniał, na czym polega prawdziwa wiara.


W tym samym czasie trwały rekolekcje dla dzieci ze szkoły podstawowej. Zajęcia lekcyjne były zawieszone, aby uczniowie mogli bez przeszkód uczestniczyć w naukach. Codziennie o godz. 9:00 była sprawowana Msza św. z kazaniem dla dzieci. Uczniowie chętnie i licznie w nich uczestniczyli, bo prowadzący rekolekcje o. Piotr dostosował metody i formy zajęć do wieku i możliwości odbiorców. Uczył piosenek ewangelizacyjnych, prowadził śpiewy liturgiczne, wyjaśniał, jak kochać Boga i jak dobrze wypełniać zadania dziecka Bożego. Aby dotrzeć z ważnym przekazem do małych odbiorców przygotowywał różne rekwizyty i angażował dzieci do aktywności podczas spotkań. Z walizki chrześcijanina wydobywał przedmioty - wskazówki - jak podążać za Jezusem, aby nie zbłądzić. Znalazły się tam m. in. ślady stóp, ogromne serce z otwartymi ramionami, lampka oświetlająca ciemne zakamarki życia, zegar przypominający upływ czasu. Z dużej fiolki dzieci wyjmowały tabletki - witaminki, które pomagają każdemu chrześcijaninowi zachować dobrą kondycję i nie pogubić się na drogach życia. Na pastylkach można było odczytać wskazówki: zaprosić do wspólnej modlitwy, zadbać o porządek, używać słów: proszę, dziękuję, przepraszam, pomóc zmęczonym rodzicom, pogodzić się z ...


Dzieci przygotowywały też prace domowe. Jedną z nich było wycięcie z papieru kolorowego swojej dłoni i podpisanie jej swoim imieniem. W kościele dzieci wymieniały uścisk dłoni i obiecywały modlitwę za kolegę/ koleżankę, której papierową dłoń otrzymały.

Wtorek, 13 marca był dniem spowiedzi parafialnej. Dzięki obecności licznej grupy kapłanów każdy mógł bez przeszkód i w skupieniu skorzystać z sakramentu pokuty. W tym dniu do naszej wspólnoty dołączyli kapłani goście - ks. Tomasz Kania - kolega kursowy ks. Proboszcza Tadeusza Cetery i nasz rodak ks. Marek Prus.

W ostatnim dniu rekolekcji do rozmodlonej wspólnoty parafialnej dołączył nasz rodak - ks. Piotr Pasek. Wyrazem wdzięczności za misyjny trud były kwiaty złożone przez młodzież na ręce ks. rekolekcjonisty oraz szczere słowa wypowiedziane przez proboszcza - ks. Tadeusza Ceterę.
Na zakończenie o. Piotr udzielił wszystkim błogosławieństwa i na kolanach poprowadził procesję dziękczynno - błagalną za ołtarz z łaskami słynącym wizerunkiem Matki Bożej Gosprzydowskiej.


A oto niektóre myśli przekazane przez o. misjonarza podczas nauk rekolekcyjnych:

Bóg kocha człowieka. Dał swojego Syna, aby poprzez cierpienie i śmierć odkupił człowieka od śmierci wiecznej. Jezus przeżył całkowite odrzucenie, upokorzenie, samotność, ból fizyczny i śmierć. Posłuszny woli Ojca objawił światu, jak bardzo Bóg kocha człowieka. Krzyż na Kalwarii - to opowieść o bezmiarze Bożej miłości i o tragedii ludzkiego grzechu.

Bóg jest miłością. Słysząc te słowa, często zadajemy pytanie: Jeśli Bóg mnie kocha, to dlaczego rozpada się moja rodzina? Dlaczego trawi mnie nieuleczalna choroba? Dlaczego dzieci buntują się przeciw rodzicom, dlaczego trwają walki między pokoleniami? Dlaczego tyle nienawiści, rywalizacji, dlaczego tyle wojen, niesprawiedliwości, przemocy, dyskryminacji, braku wolności? Dlaczego nasz świat nie jest rajem, w którym żyje się w harmonii, sprawiedliwości, wolności?

Kiedy nasze życie idzie w niewłaściwym kierunku, pytamy Stwórcę - co się dzieje?

Człowiek jest grzeszny i dlatego jest daleko od miłości Boga. Tragedią naszą jest, że nie możemy grzechu ominąć w naszym życiu. Wydajemy owoce niegodziwości, bo korzenie naszego serca tkwią w okowach grzechu pierworodnego. Grzech jest jak cień człowieka, jak powrozy, które nas krępują.
Każdy grzech to rana zadana drugiemu człowiekowi. Każdy grzech ma oblicze człowieka, ma ludzką twarz. Czy potrafię spojrzeć w twarz człowieka, którego zraniłem przez grzech - w twarz żony, męża, dziecka, sąsiadki, kolegi z pracy, wreszcie w swoją twarz? Każdy grzech to rana zadana Bogu. To też rana zadana Kościołowi.

Naszą słabością jest to, że liczymy wciąż na swoje siły, kalkulujemy i obliczamy po swojemu. Chcemy życie przeżyć o własnych siłach, szukamy szczęścia na własną rękę. Ufamy sobie, swoim możliwościom, zdolnościom, talentom. Grzechem jest brak zaufania Bogu. Gdy szukamy szczęścia na własną rękę podobni jesteśmy do ślepca, który błądzi po omacku.


Grzech jak zła kotwica nie pozwala nam zanurzyć się w miłości Bożej. Nasze dobre czyny, ani nasza sprawiedliwość nie są w stanie sprawić, że sami osiągniemy zbawienie. Potrzebujemy kogoś, kto zerwie więzy grzechu. Potrzebujemy tej mocy, którą daje nam Jezus Chrystus. Siłę i zdolność rozeznawania dobra i zła wlewa w nas Duch św. To On, udzielając nam swoich darów sprawia, że stajemy się dziećmi jednego Boga. Od chwili chrztu św. nosimy w sobie obraz Boga i wielką godność dziecka Bożego. Przez chrzest zostaliśmy włączeni do wspólnoty Kościoła.

Rekolekcje to czas, w którym uświadamiamy sobie naszą słabość i kondycję. To czas łaski, która pomaga odbudować nasze życie. To co zostało zniszczone przez grzech, obojętność czy duchowe lenistwo. To okazja, aby w świetle Ewangelii Jezusa zobaczyć, co musimy zmienić, aby to nasze życie podobało się Bogu. Żeby dostrzec zło, nazwać je po imieniu i oddalić w sakramencie pokuty. Aby odkryć, co przeszkadza mi w relacji: ja - Bóg oraz ja - drugi człowiek. Bóg pochyla się nade mną nie po to, aby mnie oskarżać, upokorzyć, pokazać moje słabości, ale po to, aby mnie podnieść do godności Dziecka Bożego.

Czasem towarzyszy nam pytanie: Czy rzeczywiście potrzebuję co roku uczestniczyć w rekolekcjach? Przecież chodzę do kościoła, posyłam dzieci na katechezę, spowiadam się, daję na Caritas, przyjmuję księdza po kolędzie.

Ale gdybyśmy prześwietlili nasze życie wiarą, co by się okazało? Oziębłość i obojętność wkradają się coraz głębiej w nasze życie religijne. Usprawiedliwiamy odstępstwa od Bożych przykazań, w imię nowoczesności i postępu układamy się ze złem. Nasze życie budujemy w logice doczesnej wygody, przyjemności i użycia. Człowiek XXI wieku odczuwa ogromny głód miłości. Zajęty gromadzeniem dóbr doczesnych nie ma czasu dla najbliższych, dla dzieci, dla rodziny. Chcąc zapewnić im dobrobyt, pozbawia swojej obecności i miłości.


Dziś nie mówi się o grzechu. Współczesny człowiek chce wszystko usprawiedliwiać, rozmywać. Grzechy były zawsze, tylko że dawniej miano odwagę zło nazywać złem. A dzisiaj wszystko się kamufluje - kłamstwo nazywa się dyplomacją, kradzież - zaradnością życiową, rozwiązłość - tłumaczy się potrzebą organizmu. Współczesny człowiek próbuje zagłuszyć głos Boga. Nie przyznaje się do swoich słabości i upadków. Jest coraz więcej ludzi, którzy nie doświadczają wyrzutów sumienia, nie mają poczucia grzechu.

Dlatego potrzebujemy systematycznie głębszej refleksji, zamyślenia nad sobą, spojrzenia na życie w perspektywie wieczności. Taką możliwość dają rekolekcje, które przypominają, że jesteśmy słabi, grzeszni i które prowadzą do kratek konfesjonału. Konfesjonał to miejsce, gdzie na nowo szukamy drogi, gdzie dotyka nas miłosierdzie Boga. Tu otrzymujemy kolejną szansę. Ilekroć klękasz u kratek konfesjonału pamiętaj: Jezus Chrystus może odpuścić wszystkie twoje grzechy.

Orędzie Ewangelii o Bożej miłości jest trudne do zrozumienia. Jak to jest, że Bóg kocha jednakowo mnie i ciebie? Jak to możliwe, że kocha ludzi świętych i wielkich grzeszników. Włoski teolog Romano Guardini, będąc młodym księdzem, zadał pytanie starszemu kapłanowi: gdzie jest logika, że Pan Bóg kocha człowieka, choć ten się od niego odwraca, gdzie jest logika, że bardziej kocha cudzołożnicę niż sprawiedliwego Szymona? Odpowiedź brzmiała: Bóg nie dba o logikę, Bóg po prostu kocha.

Żyjemy w czasach, w których wielu ludzi odchodzi od Pana Boga. Wielu żyje tak, jakby Boga nie było. Socjolodzy zaproponowali, aby naszą epokę nazwać epoką łatwowierności lub naiwności. Bo jeżeli ludzie przestają wierzyć w Pana Boga to zaczynają wierzyć w cokolwiek. Wierzą w horoskopy, wróżki, zabobony.


Wiara jest skarbem, który otrzymaliśmy od naszych rodziców i powinniśmy zadbać o to, aby przekazać ją kolejnym pokoleniom. Wiara jest zawierzeniem, posłuszeństwem Bogu. To posłuszne wypełnianie woli Bożej. Wzorem najdoskonalszym zawierzenia i posłuszeństwa Bogu jest Maryja.

Nasza wiara owocuje wtedy, gdy wypełniamy to co Bóg do nas mówi w życiu osobistym, małżeńskim, parafialnym. Pomaga przetrwać trudne chwile i zachować ludzkie odruchy, nawet w najtrudniejszych sytuacjach i warunkach. Jeśli Boga usunie się z życia publicznego, wtedy świat staje się nieludzki. W życie społeczeństw, które przestały słuchać Boga wkrada się zło - aborcja, eutanazja, rozwody, izolacja ludzi starych, chorych, związki homoseksualne.

Boża miłość napełnia nas nadzieją, dodaje sił, gdy dotyka nas cierpienie, choroba, zdrada, grzech. Pomaga powstać, gdy przygniata nas samotność, gdy stajemy się ofiarami przemocy, fałszywych oskarżeń, pogardy i zawiści, gdy sami czynimy zło i krzywdzimy. Pobudza do miłości Boga i bliźniego, uczy przebaczenia i bezinteresowności. Kto prawdziwie kocha, nie stawia pytania "co ja z tego będę miał?" Pomaga, daje swój czas, dobre słowo, obdarza życzliwością.

Żeby żyć musimy walczyć, ciągle zaczynać od nowa, wciąż na nowo powstawać. Czasem powrotu do źródła wody żywej jest Wielki Post, czas rekolekcji świętych, spowiedzi. Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą. Walcz i żyj z Panem Bogiem na co dzień.