W poszukiwaniu rodzinnych korzeni - 11.10.2019

„Bez korzeni nie zakwitniesz” napisał we wstępie autor monografii Gnojnika. Wielu zapomina o tej prawdzie, budując swoją tożsamość na bazie teraźniejszości i przyszłości. Są i tacy, którzy pielęgnują pamięć o swoich przodkach, kultywują tradycje i chcą je przekazać następnym pokoleniom.

Znakomitym przykładem tych drugich są Joan i Elaine – Amerykanki, które w poszukiwaniu rodzinnych korzeni dotarły do Gosprzydowej.


Siostrzenice ks. Jana Prysaka odwiedziły wioskę, gdzie przez kilka lat mieszkała ich babcia Weronika z Bronikowskich Prysakowa oraz jej dzieci: Jan, Stanisław, Maria i Cecylia.

Córki Marii – Joan i Elaine – po raz pierwszy były w Polsce. Spędziły tu tydzień. Wraz z grupą pielgrzymów z Frankenmuth w Stanie Michigan odwiedziły Warszawę, Niepokalanów, Jasną Górę, Muzeum Auschwitz, Kraków, Łagiewniki, kopalnię soli w Wieliczce. W Krakowie odłączyły się od grupy, aby zobaczyć rodzinne strony.


W piątkowe popołudnie 11 października z zaciekawieniem wysiadły z wynajętego auta na parkingu przy kościele w Gosprzydowej. Uradowane, że ktoś na nie czeka i rozmawia w ich własnym języku, powitały Basię – swoją przewodniczkę po rodzinnej wiosce. Wszak razem drogą mailową, od kilku tygodni planowały ten wypad i ustalały szczegóły podróży. Miłą niespodzianką była obecność ks. Proboszcza, który z radością powitał gości zza oceanu i zaproponował, aby zwiedzanie rozpocząć od kościoła.

Po chwili modlitwy Panie wysłuchały ciekawostek o zabytkowej świątyni i łaskami słynącym obrazie Matki Bożej. Zauroczone pięknem kościoła i otoczenia wyruszyły na spacer do Ogrodu Różańcowego. Ze zdumieniem wędrowały ścieżkami od fontanny do Anioła Pokoju, Kaplicy Objawienia i kapliczek różańcowych. Podziwiały piękną panoramę wioski. Dotarły też do krzyża na Górze Przemienienia. Szczerze gratulowały pomysłu, pięknego wykonania i szybkiej realizacji.


Kolejnym punktem były odwiedziny cmentarza. Tu spoczywa ks. Jan Prysak i jego mama Weronika Prysak. Joan i Elaine zdumione, że grób w całkiem niezłym stanie przetrwał 60 lat, wdzięczne za troskę i opiekę uklękły przed grobowcem i ze wzruszeniem zatopiły się w modlitwie. Modlitwę zmówiły też przy grobie gosprzydowskiego proboszcza w latach 1916 – 1930, ks. Michała Paczyńskiego, który wspierał młodego Jana Prysaka, pomagał mu się przygotować do egzaminu do gimnazjum i pokierował do seminarium w Tarnowie.


Ostatnim miejscem wizyty w Gosprzydowej była szkoła. Piękna, kolorowa, bogato wyposażona i lśniąco czysta, wzbudziła sympatię i zachwyt. Janek i Staś pobierali tu nauki. Blisko stuletnie dokumenty klasyfikacyjne do dziś istnieją, są czytelne i starannie przechowywane w szkolnym archiwum.

Zapadł zmrok, kiedy goście dotarli do Lipnicy Murowanej, skąd pochodziła ich babcia Weronika z Bronikowskich Prysakowa. Obejrzeli lipnicki rynek i kościoły, które pięknie prezentują się nocą w świetle lamp. Miejsce to oczarowuje pięknem, harmonią i swoistym klimatem.


To był ostatni akcent sentymentalnej podróży w przeszłość i pierwszego spotkania z „krajem lat dziecinnych” przodków. Niezwykłe spotkanie z historią i najważniejszy punkt podróży za ocean.

Dzięki temu spotkaniu poznaliśmy nie tylko fantastycznych ludzi, ale historię rodu i godną szczególnej uwagi postać kapłana, który spoczywa na gosprzydowskim cmentarzu. Okazuje się, że żyją jeszcze uczniowie ks. prof. Jana Prysaka, istnieje też, wydane drukiem opracowanie, „Wspomnienie w rocznicę śmierci ś.p. ks. Jana Prysaka.



Jan Prysak, syn Jana i Weroniki z Bronikowskich, najstarszy z czworga rodzeństwa urodził się 3 lutego 1911 r. w USA. Początkowo uczęszczał do szkoły w Sayerville. Jesienią 1919 r. matka, która bardzo tęskniła za ojczyzną, wróciła wraz z dziećmi do Polski. Chwilowo mieszkała u krewnych w Lipnicy, potem kupiła gospodarstwo w Gosprzydowej i wybudowała dom.

W Gosprzydowej Janek ukończył klasę piątą i z pomocą ówczesnego proboszcza, ks. Paczyńskiego przygotował się do egzaminu do klasy drugiej gimnazjalnej. Po pomyślnym złożeniu egzaminu uczęszczał do I Gimnazjum im. K. Brodzińskiego w Tarnowie, potem został przyjęty do Niższego Seminarium Duchownego w Tarnowie. W 1925 r., w wieku 36 lat, umarła jego matka. Ojciec postanowił zabrać dzieci do Ameryki. Jednak Janek nie chciał opuścić Polski i ziemi, w której spoczęło ciało jego matki. Pozostał w ojczyźnie i po zdaniu egzaminu dojrzałości w 1930 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie.


We wspomnieniach kolegów z seminarium opisywany jako pilny, dokładny w spełnianiu najdrobniejszych obowiązków. Szczery, koleżeński, prostolinijny, onieśmielał dojrzałością i powagą. W 1933 r. wyjechał na studia teologiczne do Insbrucka i tam uzyskał tytuł doktora teologii. W roku 1935 otrzymał święcenia kapłańskie z rąk ks. bpa Edwarda Komara. Pracował jako wikary w Starym Wiśniczu, potem w Limanowej. W pamięci wielu parafian zapisał się jako ich dobroczyńca. Wszystko czym mógł dysponować, oddawał potrzebującym i czynił to zawsze z niezwykłą delikatnością i dyskrecją.

W 1942 r. został uwięziony przez Niemców w Nowym Sączu. Pomagał współwięźniom, dzieląc się z nimi żywnością, podtrzymywał na duchu.

Pod koniec okupacji został skierowany na placówkę duszpasterską w Pustkowie. Na pograniczu Pustkowa, Brzeźnicy i Paszczyny Niemcy założyli obóz koncentracyjny. W piaszczystą ziemię otoczoną zasiekami z drutów kolczastych wsączało się cierpienie, krew i łzy tysięcy jeńców wojennych i więźniów politycznych. Niedaleko, w trójkącie między Dębicą, Mielcem i Kolbuszową okupanci utworzyli poligon, gdzie m. in. przeprowadzali próby z rakietą „V”. W lipcu 1944 r. ks. Prysak wraz z garstką ludności polskiej przeżył zacięte walki przesuwającego się na zachód frontu.

Po ustaniu działań wojennych objął stanowisko nauczyciela religii w III Państwowym Gimnazjum i Liceum im. Adama Mickiewicza w Tarnowie. Uczył w tej szkole od lipca 1945 do września 1950 r. Oprócz tego nauczał religii w I Państwowym Gimnazjum i Liceum im. K. Brodzińskiego w Tarnowie. Wykładał łacinę w Studium Humanistycznym Niższego Seminarium Duchownego, a w latach 1952 – 1954 był dyrektorem tegoż Studium. Równocześnie wykładał łacinę i liturgikę w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie. Z powodu pogarszającego się stanu zdrowia zrezygnował z prowadzenia zajęć z łaciny, nadal wykładał liturgikę. Zmarł 11 maja 1959 r. i spoczął na cmentarzu w Gosprzydowej obok swej matki.



Autor wspomnienia napisał o ks. Prysaku: „Najpierw był człowiekiem w całym tego słowa znaczeniu. Obdarzony bystrą inteligencją umiał trzeźwo oceniać rzeczy i ludzi, siebie i bliźnich. Była w nim roztropność bez przebiegłości, sprawiedliwość bez małostkowości, opanowanie bez dziwactwa, powaga bez wyniosłości, pokora bez obłudy, uprzejmość bez uniżoności, grzeczność bez służalczości, dokładność bez pedanterii, umiejętność żartowania bez złośliwości, radość niehałaśliwa, życzliwość bezinteresowna, cierpliwość, dyskrecja, pracowitość. Była w nim niezachwiana wiara, dziecięca ufność, gorąca miłość ku Bogu. Był prawdziwie kapłanem: sługą prawdy, sługą dobra, sługą łaski. Służył nie sobie, lecz Chrystusowi i Jego Królestwu w duszach ludzkich.”