Pielgrzymka do Lipnicy – 14.07.2021

Tym razem do Lipnicy wybrali się najwytrwalsi z wytrwałych. Przy ponad trzydziestostopniowym upale z Gnojnika dotarły do Gosprzydowej 43 osoby. Krótki postój w chłodnej świątyni przyniósł lekkie wytchnienie. Po modlitwie i posiłku nieco wzmocniona grupa (od nas dołączyło jeszcze 9 osób, w tym dwóch kapłanów – ks. Piotr Pasek i ks. Tadeusz Cetera) wyruszyła w dalszą drogę.

I choć pielgrzymka liczyła nieco ponad 50 osób, to promieniowała radością i energią. Śpiew prowadzili: Michał, Ewa, Zosia i Agnieszka, modlitwy – ks. Marian Zapiór oraz br. Andrzej Boczarski. O bezpieczeństwo na drodze troszczyły się: Monika i Kasia. Najmłodsi uczestnicy to: z Gosprzydowej Oliwka, a z Gnojnika – Wojtek – obydwoje przed trzema tygodniami ukończyli pierwszą klasę szkoły podstawowej. Co cieszy, liczną reprezentację stanowiły dzieci i młodzież.


Z modlitwą i śpiewem na ustach pielgrzymi dotarli do ziemi Świętych i Błogosławionych. Po serdecznym powitaniu przez gospodarzy: ks. Mariusza Jachymczaka i o. Zenona Burdaka i pokropieniu święconą wodą zajęli miejsca na ławkach na zewnątrz świątyni. Tu już trwała modlitwa różańcowa, którą prowadziły ss. Urszulanki.

Punktualnie o godz. 19.00 rozpoczęła się Msza św. Przy ołtarzu w sanktuarium św. Szymona stanęło kilkunastu księży. Przewodniczył ks. Ryszard Kołodziej – dziekan ze Starego Wiśnicza. Wśród wielu intencji składanych Bogu za wstawiennictwem św. Szymona była również za parafian z Gosprzydowej. A na miejscu była nas spora grupa, bowiem wielu przyjechało własnymi autami.

Homilię wygłosił o. Zenon Burdak – bernardyn. Skupił się na pokorze i prostocie serca – cechach, którymi odznaczał się św. Szymon, a których wielki deficyt obserwujemy we współczesnym świecie. Nawiązując do słów Ewangelii podkreślił, że jest ona pochwałą Boga skierowaną pod adresem św. Szymona. „Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, że tajemnice królestwa objawiłeś prostaczkom”. Być prostego serca, to znaczy zachwycić się Bogiem bez zbędnych pytań i dociekania.


Św. Szymon swoją nadzieję zakotwiczył w Bogu i z Niego czerpał siły do działania. Wykształcenie i umiejętności kaznodziejskie nie sprawiły, że wywyższał się nad innych. Wręcz przeciwnie, Jego pokora i prostota kazały mu iść do najbardziej potrzebujących, samotnych, chorych, opuszczonych i nieść im pomoc, aż do ofiary życia. Choć żył blisko siedem wieków temu, wciąż jest żywy w świętym Kościele. Patron Krakowa, studentów, orędownik w czasie zarazy, wyprasza u Boga wiele łask. Dziś jest szczególnie wzywany w czasie pandemii koronawirusa.

O. Zenon, przypominając historię zbawienia, podkreślił, że Bóg w swoim majestacie uniżył samego siebie. Przyszedł na świat w ubogiej grocie pasterskiej. Narodził się z kobiety jak każdy człowiek. Dał się poznać ubogim pastuszkom, którzy jako pierwsi oddali Mu pokłon. Wychowany w prostej rodzinie cieśli z Nazaretu, wśród swoich lekceważony. Ubogi, bezbronny, znienawidzony przez ówczesne elity – już w niemowlęctwie skazany przez Heroda na śmierć, w czasie publicznej działalności piętnowany przez faryzeuszy i uczonych w Piśmie.

Kaznodzieja pokazał wielkie oszustwo szatana, który już w raju przekonał człowieka, żeby sprzeciwił się Bogu – „Będziecie jak Bóg”. Przypomniał wielkie oszustwo możnych tego świata, którzy za pieniądze głosili „swoją prawdę” – opowiadajcie, że Jego uczniowie wykradli ciało, On nie zmartwychwstał!


To wielkie oszustwo szatana trwa do dziś. A nawet można powiedzieć dziś przybiera monstrualne rozmiary. Człowiek rani sam siebie, bo zapomniał co ma w sercu. Bo stawiając się w miejsce Boga, próbuje odwrócić prawa natury, posuwając się do granic absurdu. Dążąc do szczęścia skupia się na tym co zewnętrzne. Uroda, siły fizyczne, wygoda, przyjemność, bogactwo, gromadzenie, pomnażanie, korzystanie – to wyznaczniki aktywności człowieka. Pogubiony w swoich dążeniach coraz bardziej zapętla się w pogoni za własnym szczęściem, które sam zdefiniował. Mieć, korzystać, używać, z drugiej strony – pozbyć się tego co niewygodne, wyrzucić poza zasięg wzroku co trudne, wymagające poświęcenia, ofiary, najlepiej odizolować, albo unicestwić. To największe oszustwo szatana zbiera obfite żniwo. Pogubiony człowiek, który zagłusza głos serca, zamyka się na drugiego, potrzebującego, sam jest w wielkim dramacie. Opływający we wszelkie wygody tego świata, niby mający wpływ na wszystko i decydujący o wszystkim, paradoksalnie doświadcza pustki i rozpaczy. Patrząc na to co zewnętrzne zapomniał, co tkwi w jego wnętrzu, zagłuszył to, co podpowiada mu serce.

O. Zenon wołał: obudź się człowieku! Nie daj się oszukiwać! Bóg patrzy na twoje serce, nie na twojego facebooka, tatuaże, twoje wymiary, stan posiadania, grubość portfela.


Nasze życie to zawody, w których gra nie toczy się o najwyższe podium, ani o Mazurka Dąbrowskiego, ani liczbę polubień na portalu społecznościowym czy ilość podróży do egzotycznych krajów. Na końcu życia Bóg spojrzy na moje i twoje serce. Zapyta, „co zrobiłeś z moją łaską?”

Obyśmy na mecie usłyszeli zdanie Jezusa: „Byłeś wierny… wejdź do radości twego Pana…”

Po Komunii świętej była adoracja Najświętszego Sakramentu i nowenna do św. Szymona. I znów osobiste intencje przeplatały się z ogólnymi – za chorych, za służby medyczne, za zmarłych w czasie pandemii… za pogubionych, zrozpaczonych, osamotnionych … Święty Szymonie, wstawiaj się za nami!