Uroczystość Wszystkich Świętych – 01.11.2022

Uroczystość Wszystkich Świętych przyprowadziła nas do kościoła i na cmentarz. A ks. Tadeusz Cetera ukierunkował myślenie i przeżywanie, rozważając w homilii temat życia i śmierci:

Myślę że znamy wszyscy takie przysłowie: “Myślał indor o niedzieli a w sobotę mu łeb ucięli”.

Można powiedzieć, bez specjalnego naciągania, że jest to ludowa wersja ewangelicznych słów: “Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie.” (Łk 12,20b)

I o tym jest dzisiejsze kazanie – o śmierci, o tym, że przychodzi nagle i że trzeba się do niej przygotować.


Śmierć to chyba nie najlepszy dla wielu temat rozmowy, myślenia, rozważań…

Można nie rozważać, ale z tego wcale nie wyniknie fakt uniknięcia rzeczywistości. A rzeczywistość jest taka - jeśli się urodziłem i żyję, to znaczy, że także umrę.. Takie myślenie albo raczej jego brak, jest stare jak ludzka świadomość śmierci i jak ludzkie próby ucieczki przed śmiercią. A wzmogło się to zjawisko w naszych czasach wypełnionych reklamą milionów rzeczy, które „muszę mieć”. Dziwne tylko, że tak wielu nie dostrzega tego, jak bardzo prymitywny i zakłamany jest to sposób myślenia i jak niszcząco wpływa na życie ludzi uciekających przed śmiercią i myśleniu o niej. Bo dla tych, którzy biorą ją pod uwagę, śmierć jest swoistym „stabilizatorem” życia, nadaje życiu sens i równowagę. To świadomość śmierci i jej nieuchronności w najwyższym stopniu wpływa na nasze wybory, system wartości, to, kogo i jak kochamy. Śmierć – choć pewnie o tym tak nie myślimy – wpływa na to, jakimi jesteśmy ludźmi i jak żyjemy. Dla uciekających przed nią pozostaje li tylko wyrokiem i ostateczną katastrofą.

Na końcu życia pojawi się śmierć… I na Życia wiecznego początku również.

Może wtedy nie będziesz „musieć” zarobić tego kolejnego tysiąca, czegoś wybudować albo jeszcze raz urządzić, a bardziej wydasz tysiąc więcej na pobycie dłuższe albo częstsze z Tymi, których kochasz…


Śmierć nie zamyka życiowej perspektywy. Śmierć perspektywę Życia otwiera... W świetle śmierci życie jest takie śliczne, że naprawdę nie warto „zalatać się” w życiu na śmierć.

Każdy dzień przybliża nas do śmierci. Kiedyś przyjdzie taki dzień, który będzie ostatnim dniem. Rzecz w tym, że nie znamy tego dnia. Życzę ci długich lat życia, w zdrowiu i szczęściu, byś mógł żyć i pracować dla dobra swoich bliskich, wszystkich ludzi i Boga. Jednocześnie nie mogę ci dać gwarancji, że nie będzie w najbliższym tygodniu twojego pogrzebu. Nie znamy dnia ani godziny.

Nie chodzi mi w tym momencie o to, by wywołać grozę, lęk i niepewność, ale o to, by zacząć się modlić dla siebie o łaskę dobrej śmierci, jeśli tego jeszcze nie robisz.

Proś każdego dnia Boga o łaskę dobrej śmierci. A modląc się miej świadomość co to naprawdę znaczy. W dzisiejszym świecie poplątanych pojęć dobra śmierć przestała znaczyć to co znaczy naprawdę.

Nie jest prawdą, że dobra śmierć to śmierć, która przychodzi nagle i nieświadomie. Otóż nic bardziej mylnego. Od wieków modlimy się śpiewając: “Od nagłej i niespodziewanej śmierci, zachowaj nas Panie”. I modląc się o dobrą śmierć miej to na uwadze.


Dlaczego jest to takie ważne? Dlatego, byś miał czas uporządkować swoje sprawy. I nie chodzi mi tu o przepisanie majątku i testament, ale o to, byś każdemu swojemu bliskiemu mógł powiedzieć to, co chcesz mu powiedzieć, albo to, co powinieneś mu powiedzieć, choć może nie chcesz.

Niech cię Bóg zachowa od niespodziewanej śmierci, byś mógł się pojednać, przebaczyć i pożegnać.

Niech cię Bóg zachowa od niespodziewanej śmierci, byś mógł się z Nim pojednać, do Niego wrócić, wyspowiadać się, przyjąć Komunię Świętą, by wejść z Nim we wspólnotę, i z Nim odchodzić z tego świata.

Owszem, rację mają ci, którzy powiedzą, że przecież całe życie mamy po to, by przeżyć je dobrze i z Bogiem. Jednak dla wielu dopiero śmierć jest taką lekcją życia i wiary, której się nie zlekceważy.

I to wszystko. Dobra śmierć to łaska. Módl się o nią.


Uroczystość Wszystkich Świętych. To ma być nie tylko nasz hołd dla świętych, ale wezwanie, byśmy my stawali się świętymi.

Jak jednak można stać się świętym, gdy nic nie zmienia się w życiu?

Jeśli świadomość śmierci nie zmieni niczego w twoim życiu, myśleniu, sercu, to nie będzie to miało sensu, nawiedzenie dziś cmentarza.

Stąd apel – potraktujmy niezwykle poważnie te dni. Potraktujmy poważnie sam moment nawiedzenia grobów naszych bliskich zmarłych. Nie chodzi o wzruszenie, nie chodzi o emocje. Mogą być, mogą nie być. Chodzi o zmianę. Twoje życie ma się przemieniać. Twoje serce, twoje myślenie.


Oddając się Bogu masz kruszyć kajdany swoich grzechów. Masz stawać się wolnym, coraz bardziej wyzwolonym ze zła. Masz stawać się dobrym, szlachetnym, uczciwym człowiekiem. Nie od święta, nie tylko dziś, ale w twojej codzienności.

Z jakim nastawieniem masz pochylić się dziś nad grobem?

Z jednym, zasadniczym nastawieniem – wołaniem: Jezu – zmień mnie. Jezu, zmień moje życie. Jezu, zabierz mój grzech. Jezu, chcę żyć tylko dla ciebie.

Bo wielu z nas, bardzo wielu, wcale nie chce się zmieniać. Bardzo wielu z nas wcale nie chce świętości. Wielu pogrążonych jest w grzechach… i dobrze im z tym. Niczego nie chcą zmieniać. Niczego nie chcą w swoim życiu ruszać.


W dzień 1 listopada niezmiennie czytamy w kościołach błogosławieństwa. Wśród nich: “Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.” (Mt 5,8)

Czy chcesz oglądać Boga?

Trudno uzyskać na to szczere odpowiedzi. Gdyby jednak udało się nam je uzyskać, to jakie by były?

Czy chcesz oglądać Boga? Tak, ale później.

A jaka twoja jest odpowiedź? Czy ty chcesz oglądać Boga?

Jeśli chcesz, to możesz go oglądać czystym sercem. Sercem, które oczyści Bóg.

Czy jesteś gotowy na zmianę? Czy jesteś gotowy, by rzeczywiście dopuścić do swojego życia Boga? Czy chcesz się zmienić? Czy naprawdę chcesz się zmienić?